poniedziałek, 2 września 2013

#4

Opuściła pośpiesznie Antoine'a przerażona ciągiem wydarzeń. Nie miała pojęcia jakim cudem wszystko potoczylo się w ten sposób. Wyciągnęła słuchawki i głos Emeli wypelnił jej uszy, kiedy śpiewała Lifted. Nie skupiała się na słowach piosenki, po prostu rytm i muzyka pozwoliła się jej uspokoić.
Szła szybkim tempem i nie patrzyła pod nogi. Patrzyła prosto przed siebie. Samochody mijały ją, światła mieszały się ze sobą w wieczornym powietrzu. Skierowała się w stronę dzielnicy, w której znajduje się Moulin Rouge. Weszła do klubu, w którym poznała dawno, dawno temu Antoine'a. Płaszcz oddała do szatni, a następnie usiadła przy barze. Nie lubiła tego robić, bo w takich sytuacjach pijani mężczyźni czuli się o wiele pewniej i dużo częściej ją zaczepiali, zważywszy na jej strój.
Poprosiła barmana o podwójnego Danielsa z lodem. Uniósł brwi, bez słowa nalał jej szklankę i podając jej powiedział:
 - Nie utopisz żalu w whiskey - powoli podniosła na niego wzrok i najbardziej jadowitym tonem na jaki potrafiła się zdobyć, odpowiedziała:
 - A chcesz się założyć?
 - Widywałem wiele kobiet, które zapijały swoje problemy - pauza, oddech - Ale żadna z nich nie piła wtedy Danielsa - powiedział z czułością.
 - Co cię obchodzi moje życie? Nie przyszłam tu, żeby zapomnieć o problemach, chcę się upić. Apropos, najlej mi jeszcze jednego - puściła mu oko. Barman posłusznie ponownie napełnił jej szklankę.
 - Nie obchodzi mnie twoje życie, ale nudzi mi się w pracy, więc chciałem jakoś zacząć rozmowę - nawet nie próbował ukryć ironii. - Mam za chwilę zmianę, więc może wyjdziesz na papierosa ze mną? Z tego co widzę nie masz większej ochoty na towarzystwo tych pijanych dżentelmenów - wskazał głową na ledwo trzymających się na nogach adwokatów, bankierów i innych poważnych na codzień ludzi, którzy teraz próbowali zrobić ze swoim coś co miało przypominać taniec, jednak na nieszczęście innych słabo im to wychodziło.
 - Czy aż taka ze mne desperatka? Możliwe.
 - Więc poczekaj przed wejściem do klubu.
Anabelle dopiła trunek i wyszła z klubu. Neony promieniowały nachalnie w stronę przechodniów, nie pozwalając skupić się na niczym konkretnym. Było już dość chłodno, a ona czuła, że alkohol powoli pozwala jej się rozluźnić. Napięcie powoli odchodziło, muzyka dudniła jej w uszach, ale to było pozytywne. Zastanawiał ją tylko jednen fakt, a mianowicie dlaczego zgodziła się wyjść z świeżo poznanym mężczyzną w taki wieczór jak ten?
Kiedy tak stała i myślała, barman pojawił się w drzwiach wyjściowych klubu i uśmiechając się do niej odsłonił całe swoje uzębienie. Był to pozytywny uśmiech. Był młodym mężczyzną o jasnych włosach, krótszych przy uszach, dłuższych na czubku głowy. Jego oczy były brązowe i pełne energii. Posturę miał dość wątłą, był szczupły.
 - Co tak stoisz? Chodźmy się przejść! - złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Uśmiechał się do niej i mimo tego, że się zbytnio spoufalał, był czarujący i szarmancki. Rozmawiali o różnych rzeczach i spacerowali po centrum. W pewnym momencie postanowiła mu się przedstawić, choć nigdy nie robiła tego pierwsza.
 - Hej, przystojny barmanie, mam na imię Anabelle, nie musisz mówić do mnie per "dziewczyno".
 - Cóż, miło mi cię poznać Anabelle, ja nazywam się Frank.
 - Francuskie imię?
 - Moja mama jest Brytyjką.
 - Rozumiem - zadrżała, ponieważ wieczór był już chłodny. Frank oczywiście jako dźentelmen to zauważył i zaproponował wstąpienie do kawiarni, żeby napić się czegoś ciepłego. Anabelle z ochotą przystała na to. Marzyła o truflowej kawie z kandyzowanym cukrem na wierzchu.
Odnaleźli Starbucks'a i weszli do środka. Frank zapłacił za ich kawy oraz zamówił dla siebie sernik z truskawkami. Stanowczo nalegał, żeby dziewczyna też wzięła coś do jedzenia dla siebie, ale ona tak długo protestowała, że w końcu odpuścił.
Kawa cudownie parzyła ją w gardło, ogrzewała od środka. Czuła jak ciepło promieniście rozchodzi się po jej ciele. Przez jej twarz ukradkiem przemknął uśmiech.
 - Co jest? - zapytał.
 - Staram się cieszyć najdrobniejszą chwilą i właśnie to robię - spojrzała wymownie na niego.
 - Tak wiele radości daje ci kawa?
 - Nie tylko kawa, ale ciepło, które się od niej rozchodzi, twoje towarzystwo jest dla mnie powodem do radości, a także ból moich stóp, który pozwala mi czuć, że przedtem mnie nie bolały. Nie jest to niesamowite?
 - Nie wiem... Chyba jestem zbyt płytkim człowiekiem w stosunku do ciebie. Chociaż muszę przyznać, że również w tej chwili zachwycam się detalami.
 - Czym na przykład? - spojrzała na niego z ciekawością w oczach.
 - Podoba mi się twoja mimika, kiedy zaciekawiona patrzysz na mnie, podoba mi się jak znacząco się uśmiechasz, tak jakbyś znała jakąś tajemnicę, której nie zna nikt oprócz ciebie i podoba mi się sposób, w jaki stukałaś paznokciami o ladę, kiedy z niecierpliwością czekałaś na kawę.
 - Stwierdziłeś tak proste rzeczy i ująłeś je w tak niesamowity sposób, że nie wiem co odpowiedzieć. Urocze jest to, że zwracasz uwagę na każdy szczegół mojego zachowania, ale teraz kiedy mi o tym powiedziałeś zaczynam czuć się trochę nieswojo - zaśmiała się nerwowo. - Jakbyś miał jakąś obsesję, czy coś.. - przerwała, żeby spojrzeć na jego reakcję. Jego wyraz twarzy nie zmieniał się, jednak wyczuła zmianę przepływu energii między nimi. Poczuła, że wewnętrznie się zasępił. Zepsuła klimat i nastrojowość tej chwili..
 - Może odprowadzisz mnie do taksówki? Myślę, że powinnam już być w domu. W końcu jutro rozpoczęcie roku szkolnego.
 - Dobrze, nie ma sprawy.
Wstali, posprzątali po sobie i wyszli. Frank gwizdnął na taryfę i samochód podjechał. Mężczyzna otworzył jej drzwi, cmoknął w policzek i powiedział uprzejme slowo na pożegnanie.
Jadąc do domu, Anabelle odczuwała ogólne przygnębienie. Nie umiała doszukać się powodu, dla którego Frank pod koniec ich spotkania spochmurniał. Do tego ta cała sytuacja z Antoine'm. Nie powinno się tak zdarzyć! Kiedy się spotykają często dało się odczuć erotyczną atmosferę, ale teraz to był już nadmiar.. A może było to spowodowane nagromadzeniem się tego wszystkiego? Trzeba było dać upust emocjom? Wiedziała z tym mężczyzną i tak nie ma co kręcić, bo to typowy Francuz. Kiedy tylko poczuje, że kobieta jest jego, odczuwa nagłe znudzenie i szuka kolejnej ofiary.
Żałowała, że sprawy posunęły się za daleko. Ale co się stało to się nie odstanie. Dojechała na miejsce, zapłaciła, podziękowała za podróż i wysiadła. Wchodząc do domu zachowywała się cicho. Powoli weszła do swojego pokoju, przebrała się w piżamę z miękkiej bawełny, zmyła makijaż i położyła się do łóżka.
Dużo myśli w niej krążyło, ale czuła ogromne zmęczenie i szybko zasnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz